Ten mały człowiek nauczył mnie MIŁOŚCI… do SIEBIE!!!
Dziękuję Ci córeczko, że dzięki Tobie otworzyły się we mnie dawno skrywane zakamarki. Odkąd jesteś z nami kawałeczek po kawałeczku odkleja się to co przez lata bardzo skrzętnie ukrywałam. I jak przy odrywaniu plastra boli!
Nie będę ukrywać, jest to jeden z najtrudniejszych procesów (dla mojej psychiki) których doświadczyłam.
Jest mnóstwo pięknych chwil turbo szczęścia, radości, śmiechu do łez i bezgranicznej miłości (choć wcale nie było tak od początku!).
Równocześnie jest osamotnienie, odrzucenie, bezsilność, bezradność i niezrozumienie.
Co zaskakujące w tym wszystkim zaczęłam się lepiej rozumieć, słuchać i tak po prostu KOCHAĆ!!
Wiecie co przez kilka lat terapii, warsztatów, książek rozwojowych nie potrafiłam przeskoczyć z teorii w praktykę. Próbowałam różnych sposobów, metod, praktyk i ciągle nie mogło „zaskoczyć”.
Ba!
Wielokrotnie mówiłam swoim pacjentom, aby siebie pokochali a ja sama do końca tego nie potrafiłam!
I chyba (jeszcze trochę nieśmiało) nastąpił TEN moment!
Bo jeszcze nigdy nie było we mnie takiego wewnętrznego spokoju i akceptacji.
Dziękuję.