W tym roku miałam długi i wyjątkowy odpoczynek ?
Ogromnie się cieszę, że mogłam sobie na niego pozwolić, ponieważ ilość pracy przez ostatnie miesiące była piorunująca.
Byliśmy w Toskanii, zakochałam się w tamtejszej kulturze, stylu bycia i wszechobecnej serdeczności. Zwiedzaliśmy piękne, małe miejscowości. Magia – w niektórych czas się zatrzymał.
Wspomnienia niezapomniane i już planujemy powrót w najbliższe wakacje.
Przy okazji chciałam poruszyć ważny temat – JEDZENIE NA WAKACJACH.
Od kilku lat jem dość specyficznie (rezygnuję z kilku grup produktów), ale nie wyobrażam sobie nie spróbować tamtejszych specjałów.
Jadłam wszystko – pizzę, makarony, lody (maja najpyszniejsze), sery, piłam wino.
Czy robiłam to z wyrzutami sumienia? Kompletnie NIE!
Marzyłam o tym wyjeździe od lat i rozsmakowywałam się w lokalnym jedzeniu, odhaczając kolejne potrawy, które chciałam spróbować.
Nie oznacza to, że wpadłam w totalną skrajność:
– piłam wodę – ok. 3l dziennie
– bardzo dużo spacerowaliśmy – codziennie robiliśmy od 10 do 25km
– nie podjadałam między posiłkami
– jadłam do syta 3 – 4 razy dziennie
– zaczynałam dzień od obfitego śniadania
– wysypiałam się
– totalnie wyluzowałam głowę
Co prawda ciało trochę protestowało – lekko napuchłam i zatrzymała mi się woda, ale po powrocie do Polski, wszystko wraca do normy.
Żadna skrajność nie jest dobra. Wakacje są od tego, aby odpocząć, nie muszą oznaczać totalnego folgowania przez cały czas.
Na sylwetkę i zdrowie pracujemy 365 dni w roku a nie przez te kilka dni urlopu. Inne jedzenie niż zazwyczaj nie spowoduje, że dotychczasowa praca pójdzie na marne.
Kluczem do sukcesu jest równowaga i świadome wybory.
Jak było na Twoich wakacjach – odpuszczasz totalnie?